Instytut Różnorodności językowej Rzeczpospolitej

Swietlan Podlasie

Ukradli dla mnie rower, czyli podlaskie regionalizmy [Felieton Michała Świetlińskiego]

Na Podlasiu mówi się inaczej – „ukradli dla mnie rower” to tylko jeden z przykładów. To gwara, która jeszcze do niedawna śmieszyła. Dziś mowa podlaska...

Ukradli dla mnie rower, czyli podlaskie regionalizmy [Felieton Michała Świetlińskiego]

Na Podlasiu mówi się inaczej – „ukradli dla mnie rower” to tylko jeden z przykładów. To gwara, która jeszcze do niedawna śmieszyła. Dziś mowa podlaska...

Ukradli dla mnie rower – ale kto i komu go ukradł? Odpowiedź będą zapewne znali mieszkańcy Podlasia, gdzie często używa się dopełniacza po przyimku dla, choć nawet tam nie jest ona już ponoć tak oczywista. Chciałbym więc zabrać Państwa na wycieczkę po podlaskich regionalizmach, gdzie główną atrakcją będzie ta słynna forma.

Gwary podlaskie mają mnóstwo cech charakterystycznych, jednak zwroty z użyciem dla, po którym następuje dopełniacz w funkcji celownika, wyróżnia się szczególnie. A nawet więcej, stała się w reszcie kraju kultowa, w internecie zaś urosła do rangi memu. Przykładem może być zdjęcie obrazu Jezusa Miłosiernego umieszczonego w jednym z białostockich kościołów i opatrzonego podpisem „Jezu ufam dla Ciebie”, choć to oczywisty fake.

Najpewniej to właśnie szyderstwa sprawiły, że sami Podlasiacy zaczęli się tej formy wstydzić i zaprzestali jej używania. Doszło do tego, że na Podlasiu „dla” bywa usuwane nawet wtedy, gdy powinno być użyte zgodnie z zasadami literackiej polszczyzny. Prawdziwość tego zjawiska może sprawdzić każdy za pomocą Google Street View, wyszukując parking przed Urzędem Skarbowym w Wysokiem Mazowieckiem. Na stojącym tam znaku drogowym napisano „Parking pracownikom i interesantom urzędu skarbowego”. Podobne ślady wypierania gwary podlaskiej możemy zaobserwować na białostockich osiedlach, gdzie można zobaczyć tabliczki „Parking mieszkańcom”, a na szyldzie przeczytamy „Fryzjer psom”. Nie podoba się to dla mnie.

Nie samym słowem dla gwara podlaska żyje. Wielowiekowa koegzystencja Polaków i Białorusinów (czy też Rusinów) sprawiła, że bogactwo językowe tego obszaru jest naprawdę duże. Sporo innych wyrażeń występuje także na mniejszych obszarach. Ale możemy również spotkać wiele takich, które pojawiają się na większości obszarów, gdzie używana jest gwara podlaska.

Co na pewno można powiedzieć o Podlasiu, to to, że jego mieszkańcy i mieszkanki mają wiele określeń na konkretne zjawiska i sytuacje Można się tu barabanić, czyli dobijać się do drzwi kogoś lub czegoś. W czasie rozmowy możemy komuś coś tołkować, czyli tłumaczyć lub uznać, że mówi on bez tołku, a więc bez sensu.

Podobne przykłady odnajdziemy też na podlaskich ulicach. Wracający z pracy mieszkańcy, którzy utknęli w korku, narzekają na swoich włodarzy, bo budowa obwodówki, czyli obwodnicy nadal powstaje w bólach. A niecierpliwiąc się na drodze, mogą wiszczeć, czyli krzyczeć na szałaputa – kogoś roztrzepanego i roztargnionego. Na przykład pana, któremu na zakręcie zgasł akurat samochód, gdy zapaliło się zielone światło.

Odrębne słownictwo powstało także w sferze kulinarnej, a zwłaszcza w nazewnictwie warzywnym. Ogórka na tarce się tu nie trze, ale się go tarkuje. Podobnie mamy z łuskaniem czegoś – na przykład grochu czy słonecznika, który można łuszczyć. Nie można też zapomnieć o prodziżu, czyli tutejszym wariancie nazwy kultowego niegdyś urządzenia kuchennego. W kwestii słodyczy kluczowe jest to, że nie trafiają one do barku – ale do baryku. A na weselach obowiązkową pozycją jest sękacz – popularne na Podlasiu ciasto.

Są też tematy mniej przyjemne. Nie można zapomnieć również o flukach, czyli formie, w jakiej użytkownicy gwar podlaskich określają wydzieliny z nosa. Ewentualnie o wariancie spod Sejn i Suwałk, czyli fąflach. Dla pozytywnej odmiany, w Suwałkach i okolicach możemy też spotkać się z nazwą kiziak, która w swojej podstawowej formie oznacza źrebaka.

Jak wspomniałem, obok wyrażeń występujących dość szeroko, mamy też wiele bardziej lokalnych. Jednym z nich jest kryjan, czyli słowo, za pomocą którego w Wysokiem Mazowieckiem i okolicy określa się niegrzecznego chłopca.

Między Suwałkami a Augustowem łyżkę do nalewania zupy określa się mianem warząchwi, a nieco dalej na południe, pod Sokółką apałonikiem. A apałonik to nic innego jak kijanka po białorusku. Natomiast w okolicach Sokółki kogoś nieporadnego możemy nazwać sałepą. W północnej części historycznego Podlasia można spotkać się z formą łypy, oznaczającą wargi. Natomiast dla odmiany pod Hajnówką, sugerując komuś wzięcie lub potrzymanie czegoś, możemy krzyknąć do niego „Na!”.

Powiązane treści

Swietlan Podlasie

Ukradli dla mnie rower, czyli podlaskie regionalizmy [Felieton Michała Świetlińskiego]

Na Podlasiu mówi się inaczej – „ukradli dla mnie rower” to tylko jeden z przykładów. To gwara, która jeszcze do niedawna śmieszyła. Dziś mowa podlaska...
Swietlan Ziemie Odzyskane(1)

Kogel-mogel, czyli nowe dialekty mieszane na dawnych terenach niemieckich [Felieton Michała Świetlińskiego]

W przypadku ziem poniemieckich w Polsce (Dolny Śląsk, Zachodniopomorskie, Warmia i Mazury itp.) ciężko mówić o lokalnych gwarach z długą tradycją. Coś się tam jednak...
Swietlan Lodz (4)

A to słowo z miasta Łodzi pochodzi [Felieton Michała Świetlińskiego]

Do lokalnych specjałów językowych należą m.in. nazwy wypieków, takie jak żulik – słodki i ciemny chlebek oraz angielka  – długa pszenna bułka.
Swietlan mikroregionalizmy

Gdy rozumieją cię tylko w jednym powiecie… [Felieton Michała Świetlińskiego]

Nawet obszar kilkuset kilometrów kwadratowych potrafi wykształcić specyficzne słowa. Niegrzeczne dziecko w Zambrowie nazwiemy kryjanem. Koło Krasnegostawu – wiugą.
MSwietlinski temperowka

Temperować, strugać czy ostrzyć? Co zrobić ze złamanym ołówkiem? [Felieton Michała Świetlińskiego]

Oszczytko, ostrzytko, naostrzyk, ostrzówka… Liczba wariantów temperówki jest fascynująca, zwłaszcza że to jedno z pierwszych słów, które dzieci poznają na początku edukacji.
Michal Swietlinski felietony

Michał Świetliński, autor profilu „Świetlan Maps”, naszym stałym felietonistą

Internetowe profile Michała Świetlińskiego o regionalizmach są dziś jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc przez miłośników językowych ciekawostek. Od jutra ruszamy z cyklem jego felietonów.
MSwietlinski Galicja

Na pole i nie tylko – język zaboru austriackiego [Felieton Michała Świetlińskiego]

Jednym z najbardziej znanych polskich regionalizmów jest wychodzenie „na pole”, które w oficjalnej polszczyźnie znaczy tyle co „wyjść na dwór”.
IRJR web assets logo color
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.